Do utraty tchu
Dramat | Kryminał | Od lat 12 | 90 min
W pierwszą niedzielę sierpnia, o godz. 15:00 zapraszamy na spotkanie Dyskusyjnego Klubu Filmowego Kina CAMERIMAGE, które poprowadzi Michał Konarski z portalu filmowego Pełna Sala! Tym razem obejrzymy i porozmawiamy o filmie “Do utraty tchu” - debiutanckim pełnometrażowym obrazie Jean Luc Godarda z 1960 roku.
Francuska Nowa Fala, której szczyt popularności przypadł na okres premiery tego filmu, odrzucała konwencjonalne metody produkcji filmowej na rzecz większej swobody artystycznej. Reżyserzy należący do tego nurtu eksperymentowali z narracją, montażem i stylem wizualnym. "Do utraty tchu" uznano za manifest nowej estetyki filmowej, a Godard za swój debiut otrzymał Srebrnego Niedźwiedzia dla najlepszego reżysera w Berlinie.
Forma jest niewątpliwie tym, co najbardziej wyróżnia „Do utraty tchu” i czyni ten film tak intrygującym. Film kręcony był bez scenariusza, a na planie często panowała pełna improwizacja. Bez świateł, bez mikrofonów, bez makijażu - aktorzy mogli się czuć swobodnie, a ich spontaniczność olśniewa na ekranie. Tu po raz pierwszy pojawił się również zabieg szybkich cięć montażowych - do dialogów, w których potrafią się pojawić nawet cztery cięcia podczas jednego zdania jesteśmy w tej chwili już przyzwyczajeni, jednak wtedy był to kompletnie nowy filmowy język.
czytaj więcej
Francuska Nowa Fala, której szczyt popularności przypadł na okres premiery tego filmu, odrzucała konwencjonalne metody produkcji filmowej na rzecz większej swobody artystycznej. Reżyserzy należący do tego nurtu eksperymentowali z narracją, montażem i stylem wizualnym. "Do utraty tchu" uznano za manifest nowej estetyki filmowej, a Godard za swój debiut otrzymał Srebrnego Niedźwiedzia dla najlepszego reżysera w Berlinie.
Forma jest niewątpliwie tym, co najbardziej wyróżnia „Do utraty tchu” i czyni ten film tak intrygującym. Film kręcony był bez scenariusza, a na planie często panowała pełna improwizacja. Bez świateł, bez mikrofonów, bez makijażu - aktorzy mogli się czuć swobodnie, a ich spontaniczność olśniewa na ekranie. Tu po raz pierwszy pojawił się również zabieg szybkich cięć montażowych - do dialogów, w których potrafią się pojawić nawet cztery cięcia podczas jednego zdania jesteśmy w tej chwili już przyzwyczajeni, jednak wtedy był to kompletnie nowy filmowy język.
TO WYDARZENIE JUŻ SIĘ ODBYŁO
W pierwszą niedzielę sierpnia, o godz. 15:00 zapraszamy na spotkanie Dyskusyjnego Klubu Filmowego Kina CAMERIMAGE, które poprowadzi Michał Konarski z portalu filmowego Pełna Sala! Tym razem obejrzymy i porozmawiamy o filmie “Do utraty tchu” - debiutanckim pełnometrażowym obrazie Jean Luc Godarda z 1960 roku.
Francuska Nowa Fala, której szczyt popularności przypadł na okres premiery tego filmu, odrzucała konwencjonalne metody produkcji filmowej na rzecz większej swobody artystycznej. Reżyserzy należący do tego nurtu eksperymentowali z narracją, montażem i stylem wizualnym. "Do utraty tchu" uznano za manifest nowej estetyki filmowej, a Godard za swój debiut otrzymał Srebrnego Niedźwiedzia dla najlepszego reżysera w Berlinie.
Forma jest niewątpliwie tym, co najbardziej wyróżnia „Do utraty tchu” i czyni ten film tak intrygującym. Film kręcony był bez scenariusza, a na planie często panowała pełna improwizacja. Bez świateł, bez mikrofonów, bez makijażu - aktorzy mogli się czuć swobodnie, a ich spontaniczność olśniewa na ekranie. Tu po raz pierwszy pojawił się również zabieg szybkich cięć montażowych - do dialogów, w których potrafią się pojawić nawet cztery cięcia podczas jednego zdania jesteśmy w tej chwili już przyzwyczajeni, jednak wtedy był to kompletnie nowy filmowy język.
czytaj więcej
Francuska Nowa Fala, której szczyt popularności przypadł na okres premiery tego filmu, odrzucała konwencjonalne metody produkcji filmowej na rzecz większej swobody artystycznej. Reżyserzy należący do tego nurtu eksperymentowali z narracją, montażem i stylem wizualnym. "Do utraty tchu" uznano za manifest nowej estetyki filmowej, a Godard za swój debiut otrzymał Srebrnego Niedźwiedzia dla najlepszego reżysera w Berlinie.
Forma jest niewątpliwie tym, co najbardziej wyróżnia „Do utraty tchu” i czyni ten film tak intrygującym. Film kręcony był bez scenariusza, a na planie często panowała pełna improwizacja. Bez świateł, bez mikrofonów, bez makijażu - aktorzy mogli się czuć swobodnie, a ich spontaniczność olśniewa na ekranie. Tu po raz pierwszy pojawił się również zabieg szybkich cięć montażowych - do dialogów, w których potrafią się pojawić nawet cztery cięcia podczas jednego zdania jesteśmy w tej chwili już przyzwyczajeni, jednak wtedy był to kompletnie nowy filmowy język.